16 lip 2011

Mszczuj ze Skrzynna, Grunwald 1410, figurka 54mm

.


Dzisiaj polecam figurkę firmy Adalbertus #54002 Rycerz Polski, Grunwald 1410. Poniżej fragment artykułu z serwisu o farbach modelarskich Lifecolor.pl pod "zaskakującym" tytułem: Rycerz Polski, Grunwald 1410:

W kulminacyjnym momencie bitwy grunwaldzkiej Wielki Mistrz Urlich von Jungingen poprowadził ostatnią szarżę przeciw polskiemu prawemu skrzydłu. Dołączyło do niego wielu dostojników zakonnych. Chorągiew wielkiego mistrza zderzyła sie z chorągwią nadworną Władysława Jagiełły. Walczący w pierwszych szeregach polscy mistrzowie turniejowi w miażdżącym starciu wyrzucili z siodeł elitę przeciwnika. Najprawdopodobniej Wielki mistrz został ciężko raniony uderzeniem kopii w pierś przez Mszczuja z Skrzynna herbu Łabędź i dobity przez jego giermka, Jurgę ciosem w głowę. Przemawia za tym fakt przekazania przez Mszczuja królowi Jagielle relikwiarza Wielkiego Mistrza oraz to, że w kościele w Kijach w rodzinnej wsi Mszczuja znajdował się ornat uszyty z tuniki Urlicha.

Figurka

Figurka Rycerza Polskiego 1410 firmy Adalbertus w skali 54mm został sklejona zgodnie z instrukcją. Przedstawia ona Mszczuja ze Skrzynna po bitwie, opierającego się na złamanej kopii i ogladającego pobojowisko. Rycerz jest uzbrojony wg najlepszych standardów epoki, w pełną zbroję płytową z kirysem folgowym i hełmem typu przyłbica. Zbroja pokryta jest obcisłą tuniką zwana jaką z herbem właściciela. Pas rycerski świadczy o tym, że jest to rycerz pasowany, niezawodnie doświadczony w walkach i turniejach. Zbroja i jaka nosza ślady walki. Ciekawe są nacięcia i naddarcia jaki ujawnijące wybąblony kirys na piersi i folgi z tyłu figurki. w takim stanie nie wypada malowac figurki na czysto, jak do parady. Trzeba ja ubrudzić, co daje wiele ciekawych możliwości modelarzowi.


Warto tez zajrzeć do instrukcji modelu (pdf) Polish Knight, Grunwald 1410

.

15 lip 2011

Grunwald 1410 z powrotem po 601 latach


Urlich von Jungingen patrzy z terenu obozu krzyżackiego w świetlaną przyszłość...

Upływa dzisiaj 601 rocznica bitwy pod Grunwaldem. Kiedy w tłoku i upale rok temu świętowaliśmy jubileuszowa rekonstrukcję było to święto tradycji rycerskiej. Sam pochód uczestników inscenizacji przez tłumy widzów miał w sobie coś zarówno podniosłego jak i pełnego werwy, radości i siły, bez wrogości.

Z drugiej strony organizacyjnie było to wydarzenie co najmniej niedopracowane, mam na myśli logistykę i dojazd. Trochę to przewidzieliśmy i mimo przeszkód dotarliśmy na czas aby zrobić zakupy pamiątek i obejrzeć walkę. Nie udało nam się jednak dotrzeć na umówione spotkanie w obozie rycerskim, sieci komórkowe były kompletnie niedostępne. Roztropnie zaparkowaliśmy na pierwszym z brzegu parkingu i pomimo konieczności kilkukilometrowego marszu udało się nam wyjechać w ciągu 2 godzin. Podobno wyjazd widzów trwał łącznie kilkanaście godzin!

Zgrzytem podczas obchodów było wystąpienie jakiegoś pomniejszego polityka z rządu, którego nazwiska nie pomnę. Przejęty swą rolą przestrzegł przed próbami "politycznego" wykorzystania obchodów. To znaczy, że my Polacy, mamy nie wykorzystywać pamięci o Grunwaldzie do budowania swojej pewności siebie i wzmacniania wizerunku za granicą? Dla Anglików bitwa o Anglię jest przecież stałym elementem budowania dumy narodowej: "daliśmy radę". Spójrzmy na Amerykanów i D-Day, na Francuzów i okres napoleoński.

Mit Grunwaldzki

Paradoksalnie przeszkadzać nam może w tym mit grunwaldzki stworzony w XIX wieku, a którego emanacją jest historia opowiedziana w Krzyżakach H. Sienkiewicza. Powieść ta, jak wiadomo, powstała w okresie rozbiorów i służyć miała "ku pokrzepieniu serc". Słabi Polacy i Litwini mieli dać radę silnym Niemcom i ich zachodnim sojusznikom dzięki własnej wyższości moralnej. Dawało to nadzieję, że i w czasie zaborów Polacy są w stanie ostatecznie zwyciężyć.
W tym samym czasie także i w zjednoczonych Niemczech szukano takiego wspólnego dla całego narodu mitu. I Niemcy postawili na Krzyżaków i ich "misję cywilizacyjną" na wschodzie. Kaganek oświaty ciągle gaszony przez ciemnych Słowian. Zmiana niemieckiego spojrzenia na Krzyżactwo była niezwykła, jeżeli przypomnimy sobie, że na początku XIX wieku romantyzm niemiecki pochylał się nad losem biednych Prusów, tak brutalnie przetrzebionych przez złych i ciemnych rycerzy teutońskich. W samych Prusach, aż do zjednoczenia Niemiec Krzyżacy byli traktowani jako element obcy, bo katolicki.
Oba mity, polski i niemiecki łączy uznanie wyższości technicznej, cywilizacyjnej Niemców i słabości, swojskości czy też dzikości Polaków i Litwinów. Tym co różni te mity jest ocena przyczyn zwycięstwa Polaków. Mit ten szczególnie odżywa dzisiaj, gdy porównujemy autostrady w Polsce i w Niemczech. Jak to się stało, że Polska bez autostrad (rozwiniętej sieci gościńców) w XIV i XV wieku wyprzedzała Europę?





Rycerstwo Krzyżackie pod Grunwaldem AD2010

Prawda ukryta

Napadając na Polskę w 1409 roku Krzyżacy wykonali rozpaczliwy gest w celu odwrócenia niekorzystnego biegu wypadków w ciągu ostatnich 100 lat. Cała walka, podwaliny zwycięstwa rozegrały się wcześniej i Krzyżacy kompletnie to przegapili. Na przełomie XIV i XV wieku Polska była już mocarstwem, i to nie tylko przez połączenie z siłami Litwy. Interesy Unii i Krzyżaków musiały się zderzyć!
Zobaczmy co się wtedy działo. Aby to zrozumieć, cofnijmy się o sto lat. Kiedy Krzyżacy zajmowali Gdańsk i całe Pomorze w 1309 roku byli przekonani o ostatecznym usamodzielnieniu się od "kaprysów" książąt polskich. Władysław Łokietek nie mógł zrobić nic, jego pozycja na Wawelu była zagrożona. Z krzyżackiego punktu widzenia pomost lądowy do Niemiec przez Marchię Brandenburską zapewniał stały dopływ Krzyżowców a słabe "Polactwo" nie było w stanie już niczym zagrozić. 11 lat później Łokietek koronuje się na Króla Polski. Kolejne 11 lat później wspólny wysiłek Krzyżaków i Króla Czeskiego Jana Luksemburskiego mający na celu rozbiór Polski nie powiódł się. Polacy wystawili 1500 rycerstwa Wielkopolski i Małopolski przeciw 6000 po stronie zakonnej. I o mało co nie wygrali potyczki krzyżacką strażą tylną pod Płowcami. Po śmierci ojca, Kazimierz Wielki zrzeka się Pomorza, pod warunkiem jednak, że w przypadku krzyżackiego najazdu na Polskę, prawa do tej krainy wracają do Polski.

Złoty wiek Zakonu

Przez następne lata, okres swego złotego wieku, Krzyżacy walczyli z Litwą. Zorganizowali przemysł krucjatowy. Takie "Wakacje z Poganami". Rycerze zachodni byli goszczeni, brali udział w perfekcyjnie przygotowanych najazdach - rejzach - i byli nagradzani ucztami i licznymi honorami po powrocie. Litwa w odróżnieniu od Prusów była już bardziej scentralizowanym społeczeństwem. Nie dało się jej tak jak Prusów wyciąć po kolei , niezależna wioska po wiosce, plemię po plemieniu. Co więcej Litwa została jakby wessana w próżnię po ustępującym imperium mongolskim na terenie Rusi. Litwini, inaczej niż Krzyżacy akceptowali lokalna strukturę społeczna i religię, często asymilowali się. Rośli w siłę i bogactwo. Dla Polski byli sąsiadem gorszym niż 150 lat wcześniej Prusowie. Ciągłe masowe najazdy przetrzebiły ludność po prawej stronie Wisły. Różnica w zaludnieniu w stosunku do ziem za Wisłą była 4 krotna. W odróżnieniu od Prusów, Litwini nie sprzedawali jeńców dalej w niewolę, ale osiedlali ich u siebie budując swoje państwo. W tej sytuacji Krzyżacy zaczęli być odbierani w Polsce jako uciążliwy, ale też i pożyteczny sąsiad. Pożyteczny, ale nie do końca skuteczny.



To był ciężki dzień pod Grunwaldem, ale udało się przeżyć

"Cud nad Wisłą"

W tym czasie w Polsce Kazimierz wielki scala ziemie polskie, buduje zamki od strony Śląska ("szlak orlich gniazd"), ustanawia prawa. Doskonale warunki w rządzonej przez niego Polsce ściągają osadnictwo z zachodu. Tak, Niemcy osiedlali się u nas nie dla tego, że chcieli cywilizować wschód. Oni przyjeżdżali na ziemie, gdzie mieli warunki rozwoju, jak do USA w XIX wieku. Polska także zostaje wessana na tereny Rusi, przejmuje Lwów kładąc kres anarchi i nie dopuszczając do zajęcia całej wschodniej granicy przez Litwę lub co gorsza Tatarów. Po śmierci Kazimierza to co nie udało się militarnie Krzyżakom dokonują Polacy przez dyplomację i plany dynastyczne. Ślub Króla Polski (tak Króla!) św. Jadwigi z Jagiełłą rozwiązuje problemy najazdów Litewskich i doprowadza do powstania imperium, dla którego Krzyżacy są za słabi. Rycerze Krzyżowcy nie chcieli już przyjeżdżać na rejzy do Wilna, gdzie musieli walczyć z tak samo jak oni wyekwipowanymi i zachowującymi obyczaj rycerski Polakami a nie z poganami.

Krzyżacy wobec Unii

Krzyżacy w bardzo zorganizowany sposób starają się znaleźć w nowej sytuacji. Kiedy nie udało im się rozbić Unii Polsko-Litewskiej, musieli stanąć do walki. Znamy dosyć dobrze wojskowość krzyżacką z początku XV wieku, dzięki dokumentom wystawionym podczas zdobywania Gotlandii 1398-1409. Wkrótce Zakon sprzedał wyspę, z takim trudem zdobytą, za sumę mniejsza od tej którą musiał zapłacić za same prawa lenne do niej! Wszystkie siły trzeba było skierować przeciw Unii. Rozpoczęło się zbrojenie, ściąganie posiłków, oraz kampania propagandowa i dyplomatyczna w Europie. Polacy byli bardzo dobrze przygotowani, i kampania oszczerstw Krzyżackich nie powiodła się. W trakcie dyplomatycznych przepychanek przy okazji transportów broni na Żmudź na groźbę inwazji polskiej, jeżeli Krzyżacy zaatakują Litwę wielki mistrz Urlich von Jungingen wypowiada słowa "wolę atakować żyzne pola niż walczyć w lesie". Zaatakował Ziemię Dobrzyńską i czekał na kontratak Polski. Wiedział, że atakując pierwszy traci prawa do Gdańska...

Rycerstwo

Zobaczmy jacy byli przeciwnicy. Rycerstwo polskie miało za sobą wiele lat bogacenia, względnego pokoju, podróży na zachód i wielkich karier na dworze Zygmunta Luksemburskiego. Obyczajem, strojem i taktyką nie ustępowało rycerstwu zachodniemu. Litwini także byli dobrze uzbrojeni, w broń zarówno pochodzenia zachodniego jak i wschodniego - ruskiego. Sami Krzyżacy przejęli wiele z wschodniego uzbrojenia: tarcze pruskie, hełmy Pekilhube, włócznie Sulice zamiast kopii lepiej sprawdzały się w leśnych ostępach. Walczący na swoim terenie Krzyżacy oczekiwali ataku na Gdańsk i drugiego od strony Litwy na Żmudź. Polacy stanęli przed dużym problemem koncentracji i wyżywienia armii na wrogim terenie. Egzamin zdali na medal, koncentrując połączone siły Polski i Litwy tam gdzie się ich nie spodziewano - na przeciw Malborka.



Przebieg Kampanii, Krzyżacy zostali zaskoczeni koncentracją wojsk Unii na prawym brzegu Wisły. Spodziewali się uderzenia tylko Polaków na lewym brzegu Wisły na Gdańsk i czekali w Świeciu. Połączone wojska Polskie i Litewskie ruszyły w kierunku Malborka. Krzyżacy musieli zagrodzić im drogę. (Wikipedia - Creative Commons)

Stosunek sił wynosił: ok. 30 000 po stronie polsko-litewskiej i ok. 20 000 po krzyżackiej. Pamiętajmy, że Jagiełło musiał być zabezpieczony od strony Rusi, Tatarów, Węgier, Śląska i Pomorza. Krzyżacy zmobilizowali wszystko co mieli z wyjątkiem posiadających autonomię Kawalerów Inflanckich, którzy w porozumieniu z Jagiełłą opóźnili wymarsz. Polacy i Litwini wystawili tylko cześć swej Armii, mając dosyć sił do zabezpieczenia tyłów. Krzyżacy mieli nadzieję na pokonanie podzielonego przeciwnika na swoim terenie. Król połączywszy siły polskie z litewskimi zmierzał na Malbork, aby zmusić Krzyżaków do bitwy.

Rzeczywiste mocarstwo

Uważam, że Unia była już wtedy, przed bitwą, mocarstwem. Wojna szła o to, czy Krzyżacy są w stanie temu przeciwdziałać czy nie. Była to ich ostatnia próba zatrzymania biegu historii. Podjęli duże ryzyko i przegrali. Z zapisków krzyżackich wiemy, że w 1410 roku arsenał w Malborku miał ok 1000 sztuk różnych zbroi. Po Grunwaldzie zostało ich kilkanaście. Cała kadra Zakonu poległa, państwo po 12 latach najazdów polskich (1410-1422) było zrujnowane. Rządzili szybko awansowani niekompetentni zakonnicy z drugiego i trzeciego szeregu. Najlepsi zginęli pod Grunwaldem. Ostatecznie zawarto pokój, którego sygnatariuszem były też Stany Pruskie - ludność państwa Krzyżackiego. Nie minęło 32 lata nieudolnych rządów podupadłego Zakonu a sami mieszkańcy Prus (także niemieckojęzyczni) i Pomorza poprosili Króla Polskiego, też Kazimierza, o opiekę. Bo Polska to był wtedy wspaniały kraj. Tu król nie nakładał podatków bez zgody rycerstwa, nie gnębił handlu monopolami a prawo było prawem dla wszystkich. Niemieckojęzyczni poddani zakonni patrzeli na Polskę z nadzieją.

Polecam posty:

Krzyżacy - Teutonic Knights (1960) movie with English subtitles

Diorama Grunwald 1410

Figurki Grunwald

Figurki Krzyżacy
.

14 lip 2011

Nowe kalkomanie do Spitfire IX z Techmodu

.
Techmod wypuścił kolejne kalkomanie do polskich Spitfire Mk IX:

48092 Spitfire IX kalkomania z maskami kabinowymi i do żółtych pasów na skrzydłach. Polecana do do modelu Hasegawa lub ICM w skali 1:48. Wymiary kalkomanii 180x130mm. Zawiera maski do malowania kabiny i pasów na krawędz natarcia.

W zestawie oznaczenia następujących maszyn:

Spitfire LF.IX, SZ-G NH342, W/Cdr Aleksander Gabszewicz, Lato - Jesień 1944.
Spitfire F.IX, SZ-G EN526, W/Cdr Aleksander Gabszewicz, Northolt, Lato1943.
Spitfire LF.IX, UF-Q MJ250, 601 Sqn RAF "County of London", Italy, Włochy 1944.



32048 Spitfire IX Zestaw kalkomanii w skali 1:32 do modelu Tamiya. Wymiarykalkomani 26x18cm. W zestawie maski do żółtych pasów na krawędzi natarcia skrzydła..

Spitfire F.IX,SZ-V MA563, 316 Sqdn RAF, lato 1943.
Spitfire LF.IX, ZF-R MK984, St Denijs, Belgia, jesień1944.
Spitfire LF.IX, LW-D PL353, 318 Sqdn RAF, Włochy1945.



11 lip 2011

Rzeź wołyńska - 68 lat później.

.
Kolejna rocznica Rzezi wołyńskiej. 11 Lipca 1943 Ukraińska Armia Powstańcza rozpoczęła kolejną falę czystki etnicznej na Wołyniu. Niszczono całe wsie i osady, w ciągu sześciu dni 167!. Celem było uniemożliwienie powrotu Państwa Polskiego po spodziewanej klęsce Niemiec. Niezwykle okrutne wymordowanie wybranych miejscowości miał sterroryzować Polaków i zmusić ich do ucieczki do Małopolski Zachodnie.

"Tej taktyki masowych mordów Ukraińcy nauczyli się od Niemców. To dlatego czystki etniczne UPA zaskakiwały swą skutecznością i dlatego wołyńscy Polacy w 1943 r. byli niemal tak samo bezradni jak Żydzi na Wołyniu w 1942 r. Kampania przeciwko Polakom zaczęła się na Wołyniu, a nie w Galicji, prawdopodobnie właśnie dlatego, że tutaj policja ukraińska odegrała większą rolę w wydarzeniach Holokaustu. Łączy to zagładę Żydów z rzezią Polaków i wyjaśnia obecność na Wołyniu tysięcy doświadczonych w ludobójstwie Ukraińców"
Timothy Snyder, Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa i Białoruś 1569-1999, Sejny 2009, ISBN 978-83-86872-78-7, s.183

To była najbrutalniejsza część likwidacji pozostałości po I Rzeczypospolitej na ziemiach za Bugiem. Rozpoczęta w latach 1938-39 przez NKWD na terenach sowieckich, następnie dopełniona rękami NKWD, UPA i partyzantki sowieckiej na wschodnich kresach II RP pod okupacją sowiecką bądź niemiecką. Ostatnim akordem jest prześladowanie mniejszości polskiej na Litwie przy cichej zgodzie Unie Europejskiej (wyrok trybunału w Strasburgu na temat przymusowej zmiany polskich nazwisk). Ta nienawiść do polskości jest tym dziwniejsza, że w odróżnieniu od niemieckiego parcia na wschód, a polonizacja kresów była dobrowolna w zdecydowanej większości przypadków.

polecam inne posty:
70 lat temu we Lwowie
Kto wygrał II Wojnę Światową?
.

10 lip 2011

Jedwabne 70 lat później

.
70 lat temu 10 lipca 1941 roku w miejscowości Jedwabne zamordowano kilkuset Żydów. Sprawa został nagłośniona w książce p. Grossa pt. "Sąsiedzi". Warto dzisiaj skontrować zbyt daleko idące wnioski autora, które niestety utrwaliły się w potocznej wiedzy wielu Polaków. Autor nie będąc zawodowym historykiem nie zastosował niestety takich elementów warsztatu historycznego jak porównanie np,. niemieckich źródeł.

Poza Polską książka Grossa została zmiażdżona w książce profesora historii Marka Jana Chodakiewicza z muzeum Holocaustu w Nowym Jorku: “Masakra w Jedwabnem, 10go Lipca 1941: Wcześniej, Podczas i Poźniej,” („The Massacre in Jedwabne, July 10, 1941: Before, During, and After,” wydana przez East European Monographs (Monorafie Wschodniej Europy, Boulder Colorado). W Polsce krytykiem był śp. prof. Tomasz Strzembosz ("Jedwabne 1941" , wypowiedź dla PAP).

Gross traktuje wybiórczo źródła, nie uwzględniając ani źródeł niemieckich, włącznie z postępowaniem karnym RFN przeciwko Einsatzkommando działającemu w rejonie Jedwabnego, ani kontekstu kolejnych fal terroru, sowiecko-niemiecko-sowieckiego 1939-1945. W wyniku wojny zginęło nie tylko 300 Żydów spalonych w Jedwabnem, ale i podobna liczba Polaków, Marek Jan Chodakiewicz "Ordinary terror: Communist and Nazi Occupation Policies in Jedwabne, 1939-49".

Przytoczę tu fragment felietonu Rafała Ziemkiewicza z Interii "Żałosna Hucpa Grossa", który dobrze podsumowuje publicystykę Grossa i jego zwolenników.

"Cały sens "Sąsiadów" opiera się na założeniu: pewnego dnia polscy mieszkańcy Jedwabnego spontanicznie rzucili się mordować żydowskich sąsiadów, i wszystkich wymordowali. Gross odrzuca jakikolwiek udział w tym mordzie Niemców (no, może tylko "fotografowali") bo to mu nie pasuje do założonej wymowy dzieła, i do tezy, którą udowadnia poprzez selekcję źródeł, w praktyce opierając się na zeznaniach jednego tylko świadka, i przemilczając wszystko, co czyni tego świadka mało wiarygodnym.

Otóż istnieje bardzo bogata literatura historyczna dotycząca pogromów Żydów w zachodnich guberniach carskiego imperium w drugiej połowie XIX i pierwszej XX wieku. Takich pogromów, mniej lub bardziej inspirowanych przez Ochranę i "Czarną Sotnię" opisano kilkadziesiąt. Wspólną ich cechą jest podobny mniej więcej odsetek ofiar. Licząc poszkodowanych na wszelkie sposoby, nigdy nie przekracza on 60, 70 procent zaatakowanej populacji, w czym około jedną trzecią stanowią zabici.

Jest to oczywiste. Jeśli pogrom ma charakter spontanicznego wybuchu, część zaatakowanych zawsze będzie miała którędy uciec, nawet pomimo poturbowania. Nie każdy z uczestników pogromu zdecydowany jest zabijać, nawet ci zdecydowani w pewnym momencie więcej uwagi poświęcają rabunkowi.

W Jedwabnem natomiast jednego dnia zamordowano praktycznie 100 proc. żydowskiej populacji. Jest więc oczywiste, że nie był to spontaniczny pogrom, tylko starannie zaplanowana i dowodzona przez kogoś akcja, której początkiem było zablokowanie dróg ucieczki. Tego nie mogli zrobić miejscowy piekarz z miejscowym kowalem. Jedynymi, którzy mieli i możliwość, i siły policyjne, i "know how" niezbędne do takiego przedsięwzięcia, byli Niemcy.

Tyle mówi elementarny zdrowy rozsądek. Badanie historyczne pozwalają bez trudu stwierdzić, że, owszem, specjalna einsatztruppe została w tym czasie wysłana w okolice Jedwabnego z zadaniem eksterminacji ludności żydowskiej tamtejszych miasteczek. Znamy jej szlak, znaczony podobnymi do Jedwabnego zbrodniami w sąsiednich miejscowościach w dniach wcześniejszych i późniejszych, znamy instrukcję, w której dowództwo przykazało im w maksymalny sposób wciągać do współpracy w zbrodni ludność miejscową.

To wszystko Gross ignoruje, bo nie pasuje do założonej tezy, i nie ma akurat świadka pozwalającego działania niemieckiego oddziału specjalnego przedstawić jako spontaniczny akt przemocy ze strony polskich sąsiadów. Tak samo jak on zachowuje się cała czereda płatnych propagandystów i "pożytecznych idiotów", udających, że nie rozumie najoczywistszych faktów i latami plotąca androny o "konieczności zmierzenia się z polską winą"."