4 lip 2011

70 lat temu we Lwowie

.
"4 lipca 1941 r. nad ranem na Wzgórzach Wuleckich Niemcy zamordowali profesorów lwowskich uczelni. Była to część rozprawy z polskimi elitami" pisze Aleksandra Solarewicz w weekendowym dodatku do Rzeczpospolitej - "Plus Minus". Cały artykuł pod tytułem "Wnukowie Pamiętają" jest dostępny na portalu www.rp.pl (dostęp jest płatny).

Seventy Years ago, on the morning of 4th July 1941, Germans killed 45 professors of Polish University in Lvov. See more in our Website www.Berlin-1945.com: 70 years ago in Lvov

Warto przypomnieć o tym wydarzeniu, etapie Akcji AB wymierzonej przeciwko polskiej inteligencji (symbolem jest cmentarz w lesie w Palmirach pod Warszawą i
uwięzienie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego jesienią 1939 roku). Celem akcji było pozbawienie Polski warstwy przywódczej, aby można było łatwiej wynarodowić i podporządkować sobie jej ludność. Jakże zaskakująca koordynacja niemiecko-sowiecka miała miejsce w latach 1939-1941 i potem w trakcie Powstania Warszawskiego!

W artykule Aleksandry Solarewicz czytamy m.in. relację dr Zbigniewa Kosteckiego z wizyty w miejscu kaźni:

Noc morderców

"Ja w to miejsce wybrałem się dokładnie 4 lipca o świcie. Chciałem być w takim momencie. Spróbowałem sobie wyobrazić tę scenę – wypowiada przez ściśnięte gardło. – Niech pani pomyśli: jednej nocy jacyś ludzie zabierają z boksów 30 psów i zabijają te zwierzęta nad wykopanym dołem. Bo oni właśnie zostali zabici jak psy: bez wyroku, bez sądu.

Jego ojciec Eugeniusz Kostecki był mistrzem szewskim. Feralnego dnia przebywał w domu prof. Władysława Dobrzanieckiego, gdzie jego żona Józefa była gospodynią. Kaci zabierali wszystkich mężczyzn powyżej 18. roku życia. Zapytali, czy należy do służby, a gdy zaprzeczył, zaaresztowali. Żona była w dziewiątym miesiącu ciąży. Ostatnie tygodnie spędziła, chodząc do niemieckich urzędów. Szukała wieści o mężu.

Niedawno dr Kostecki poznał niemieckiego historyka Dietera Schenka, autora książki „Der Lemberger Professorenmord und der Holocaust in Ostgalizien", której przekład pod tytułem „Noc morderców. Kaźń polskich profesorów we Lwowie. Holokaust w Galicji Wschodniej" ukaże się jesienią tego roku w wydawnictwie Wysoki Zamek.

Schenk nie pozostawia suchej nitki na swoich rodakach. Niemcy byli organizatorami i wykonawcami zbrodni. Autor obnaża ich brutalność, a po wojnie skuteczne blokowanie śledztwa i zbywanie polskich wniosków. Zajmuje się też sprawą, która do dziś dzieli Polaków i Ukraińców. W Polsce utrwaliła się opinia, że egzekucji dokonał złożony z Ukraińców niemiecki batalion Nachtigall. O tym, że brał on udział w aresztowaniach, powiedziała prof. Zygmuntowi Albertowi Aniela, żona prof. Romana Longchamps de Bérier. Taką informację otrzymała w lwowskim gestapo. Prof. Zygmunt Albert w pracy „Kaźń profesorów lwowskich w lipcu 1941 roku" przywołuje słowa hamburskiego prokuratora, według którego Ukraińcy w mundurach SS (użyci też przez Niemców jako tłumacze) byli w ekipie rozstrzeliwującej. Schenk uważa inaczej. Twierdzi, że ukraińska milicja brała udział w aresztowaniach (jako tłumacze), ale strzelali Niemcy – Einsatzkommando do zadań specjalnych pod dowództwem Eberhardta Schöngartha. Doktor Kostecki: – Jestem przeciwny potępianiu całego narodu. Zdarzyło mi się niedawno, że jakiś Niemiec zaczął mnie przepraszać, że to przez nich... mój ojciec i inni... Czułem się niezręcznie.

Kontrowersje dotyczą tego, kto sporządził listę przeznaczonych do rozstrzelania. Z przekazów pokolenia wojennego, m.in. prof. Karoliny Lanckorońskiej, wynika, że Ukraińcy. Tak podają też prof. Albert i Schenk. Ukraińcy to odrzucają. Prof. Grzegorz Hryciuk sądzi, że listę do rozstrzelania mogli sporządzić sami Niemcy ze Lwowa."

cały tekst: "Wnukowie Pamiętają"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz